Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy dogrywki już były, jak skończy się dzisiaj?

Redakcja
Dzisiaj w Puławach wielkie emocje. Szczypiorniści Azotów mają szansę, po raz pierwszy w historii, awansować do najlepszej czwórki ekstraklasy. Po dwóch spotkaniach ćwierćfinału mistrzostw Polski jest remis 1:1. Bez względu jak długo potrwa mecz (początek o godz. 18), jeden z zespołów będzie cieszył się z awansu, drugi straci szansę gry o medale.

Po niedzielnym meczu w Lubinie Azoty miały tylko jeden pełny dzień na przygotowania. - Co można zrobić na jednym lekkim treningu? Obejrzeć wideo, porozmawiać jak się zachować w spornych sytuacjach i z repertuaru wybrać to, co najlepsze. To się ustala na treningu taktycznym, natomiast na nic supernowego nie ma już czasu - przyznaje Bogdan Kowalczyk, trener puławian.

Pierwsze spotkanie w Puławach zakończyło się po dogrywce, w której lepsi byli gospodarze. Zawodnicy z Lubina byli pewni, że u siebie wygrają wysoko i do trzeciego meczu przystąpią z przewagą psychologiczną.

Tak się nie stało. Azoty stoczyły heroiczny bój, w którym poległy dopiero w końcówce drugiej dogrywki. - Przegraliśmy mecz po walce i do nikogo nie można mieć pretensji - mówi Wojciech Zydroń. - Jedna i druga drużyna mogła mieć korzystny rezultat, ale trochę więcej szczęścia mieli lubinianie i oni wygrali. Bardzo dobrze, że pokazaliśmy im, że potrafimy grać i nie przyjadą do nas pewni siebie, tylko wręcz przeciwnie.

Lubinianie będą musieli radzić sobie dzisiaj bez rozgrywającego Roberta Kieliby i skrzydłowego Bartłomieja Tomczaka, który w niedzielę otrzymał karę meczu po czerwonej kartce. Gospodarze zagrają z Arturem Witkowskim, któremu choroba uniemożliwiła występ w Lubinie. Pozostali zawodnicy również nie narzekają na poważniejsze urazy.

W Lubinie aż 13 bramek zdobył Zydroń, ale Azoty walczyły o zwycięstwo dzięki wsparciu pozostałych zawodników. Dwie lub więcej bramek rzuciło sześciu innych puławian. - To jest plus tego spotkania, bo wszyscy mieli udział w zdobywaniu bramek. Wydaje mi się, że jeśli lubinianie przeglądali mecz, to trudno im było znaleźć miejsce, w które mogliby nas zaszachować - uważa Kowalczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trzy dogrywki już były, jak skończy się dzisiaj? - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na krasnystaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto