Po niedzielnym meczu w Lubinie Azoty miały tylko jeden pełny dzień na przygotowania. - Co można zrobić na jednym lekkim treningu? Obejrzeć wideo, porozmawiać jak się zachować w spornych sytuacjach i z repertuaru wybrać to, co najlepsze. To się ustala na treningu taktycznym, natomiast na nic supernowego nie ma już czasu - przyznaje Bogdan Kowalczyk, trener puławian.
Pierwsze spotkanie w Puławach zakończyło się po dogrywce, w której lepsi byli gospodarze. Zawodnicy z Lubina byli pewni, że u siebie wygrają wysoko i do trzeciego meczu przystąpią z przewagą psychologiczną.
Tak się nie stało. Azoty stoczyły heroiczny bój, w którym poległy dopiero w końcówce drugiej dogrywki. - Przegraliśmy mecz po walce i do nikogo nie można mieć pretensji - mówi Wojciech Zydroń. - Jedna i druga drużyna mogła mieć korzystny rezultat, ale trochę więcej szczęścia mieli lubinianie i oni wygrali. Bardzo dobrze, że pokazaliśmy im, że potrafimy grać i nie przyjadą do nas pewni siebie, tylko wręcz przeciwnie.
Lubinianie będą musieli radzić sobie dzisiaj bez rozgrywającego Roberta Kieliby i skrzydłowego Bartłomieja Tomczaka, który w niedzielę otrzymał karę meczu po czerwonej kartce. Gospodarze zagrają z Arturem Witkowskim, któremu choroba uniemożliwiła występ w Lubinie. Pozostali zawodnicy również nie narzekają na poważniejsze urazy.
W Lubinie aż 13 bramek zdobył Zydroń, ale Azoty walczyły o zwycięstwo dzięki wsparciu pozostałych zawodników. Dwie lub więcej bramek rzuciło sześciu innych puławian. - To jest plus tego spotkania, bo wszyscy mieli udział w zdobywaniu bramek. Wydaje mi się, że jeśli lubinianie przeglądali mecz, to trudno im było znaleźć miejsce, w które mogliby nas zaszachować - uważa Kowalczyk.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?