MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Strzyżowski i jego fotografie. Zobaczymy je na wystawie w Zamościu

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Tego nie można przegapić. „Czar starej fotografii z albumów Jana Strzyżowskiego” – taki tytuł będzie nosić wystawa przygotowana przez Muzeum Fotografii w Zamościu. Zostanie otwarta w piątek (21 czerwca) w korytarzu zamojskiej, staromiejskiej kamienicy przy ul. Staszica 19 w Zamościu. Zobaczymy zdjęcia wykonane przez tego niezwykle ciekawego człowieka. Przypomniana zostanie także historia zamojskiej fotografii.

Sensacyjne wydarzenie

Pierwszy zakład fotograficzny założył w Zamościu Kazimierz Strzelecki (w styczniu 1879 r. otrzymał pozwolenie na jego otwarcie przy ul. Grodzkiej 31). Tak powstał jeden z dwóch zakładów działających wówczas w Guberni Lubelskiej, poza Lublinem (w 1879 r. taką działalność rozpoczął w Chełmie Andrzej Płaczkowski). Strzelecki fotografował nie tylko mieszkańców miasta. Wydał także (w 1877 r.) słynny „Album Zamojskie”, w którym zamieszczono najstarsze, znane zdjęcia architektury Hetmańskiego Grodu.

W 1885 r. doszło do sensacyjnego, opisywanego przez prasę wydarzenia, które położyło kres ówczesnej działalności Kazimierza Strzeleckiego. Fotografa oskarżono o celowe podpalenie swojego „mieszkania” (niektóre źródła informują, iż był to stary, drewniany dom na przedmieściu Zamościa). W ten sposób chciał podobno wyłudzić tzw. asekurację w wysokości 5 tys. rubli, podczas gdy rzeczywiste straty wynosiły ok. 50 rubli.

Utalentowany człowiek

Strzelecki trafił do aresztu, potem na zesłanie. Jego zakład po pewnym czasie odkupiła Bronisława Ułasiewicz (była to wdowa po burmistrzu Tomaszowa Lub.). W lutym 1895 r. Abram Herszohn uzyskał pozwolenie na otwarcie w Zamościu jeszcze jednego, konkurencyjnego zakładu. Bardzo zaniepokoiło to Bronisławę Ułasewicz. Napisała nawet do gubernatora alarmujący list w tej sprawie. Tłumaczyła w nim, iż dwa zakłady fotograficzne nie są w Zamościu potrzebne, a Herszohn jest już człowiekiem majętnym, „żyjącym z kapitału”.

To władz jednak nie przekonało. W 1897 r. Bronisława Ułasewicz odstąpiła zakład fotograficzny swojemu kuzynowi Janowi Strzyżowskiemu. To był niezwykły, utalentowany człowiek. Prowadził on w Zamościu atelier "Fotografia artystyczna" przez blisko 40 lat (w kamienicy przy Rynku Wielkim 11). Pracownia działała w drewnianym budynku, który postawiono w miejscu zburzonej, staromiejskiej kamienicy.

Romantyczna podobizna

W 1907 r. Strzyżowski poprosił władze także o pozwolenie na otwarcia filii swojego zakładu na Lubelskim Przedmieściu, w sąsiedztwie zamojskich koszar. Takie pozwolenie otrzymał.
Według Adama Gąsianowskiego, właściciela Muzeum Fotografii w Zamościu, ów zamojski fotograf był doskonałym rzemieślnikiem i artystą: jednym z najciekawszych w dziejach regionu. Miał dobry sprzęt fotograficzny oraz – co ważne – kilka rodzajów tła, przy których wykonywał zdjęcia klientom. Dzięki nim mogli zamówić np. romantyczną "podobiznę" w sąsiedztwie pięknie wymalowanej skały, w parku czy przy łódce. Przy takich, malowniczych tłach fotografowano ludzi pojedynczo i całymi grupami.

Przyglądam się każdemu detalowi

– Po czym można było kiedyś poznać dobrego fotografa? Im więcej miał w swoim zakładzie rodzajów tła, tym prosperował lepiej – mówi z uśmiechem Adam Gąsianowski. – Po prostu ich wykonanie było kosztowną inwestycją. Każde tło trzeba było zamawiać u wziętych malarzy.

Strzyżowski wykonywał także zdjęcia paszportowe. Fotografował m.in. ważne wydarzenia z życia miasta. Wydawał również pocztówki. Na jednej z nich możemy zobaczyć zakład Strzyżowskiego (z zewnątrz) oraz dużą reklamę jego atelier. Tę fotografie wykonano na początku lat 30. ub. wieku.

– Przyglądam się często każdemu detalowi tego zdjęcia: oknom, rynnom, zaciekom na ścianach kamienic, osmolonym kominom czy drodze, która wije się wstążką aż po horyzont. To dekoracje życia ludzi, których już nie ma – mówi Adam Gąsianowski. I dodaje: – Strzyżowski był świetnym fachowcem. Popatrzmy np. na sfotografowane przez niego wieże czy budynki. One nie "kładą się" w kadrze, nie pochylają. Aby uniknąć takiego wrażenia, trzeba było kiedyś wykazać się kunsztem. Ten fotograf nie miał z tym kłopotu.

Zamojscy fotografowie

Ale jego konkurenci także radzili sobie znakomicie. Ze spisu z 1908 r. wynika, iż w Zamościu działały wówczas tylko dwa zakłady fotograficzne. Należały one do Jana Strzyżowskiego i Wincentego Suchowierza (założył zakład przy ul. Bazyliańskiej; potem ów „interes” odziedziczył jego brat – Antoni Suchowierz). Spis z 1914 r. informuje natomiast o trzech zamojskich zakładach: Jana Strzyżowskiego, Wincentego Suchowierza i Moszko Josifa Lejbowicza Zyntaka (przy Lubelskim Przedmieściu).

W latach 20. ub. wieku zakład fotograficzny prowadził także Antoni Jabłoński (przy ul. Bazyliańskiej), a od 1930 r. zdjęcia można było zrobić w Zakładzie Franciszka Obsta (działał przy ul. Żeromskiego).

Historia zamojskiej fotografii jest fascynująca. Adam Gąsianowski potrafi o niej opowiadać godzinami. W piątek (21 czerwca) przypomni postać Jana Strzyżowskiego. Zobaczymy także wiele zdjęć wykonanych przez tego bardzo ciekawego fotografa. Ekspozycja zostanie otwarta o godz. 16.30.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jan Strzyżowski i jego fotografie. Zobaczymy je na wystawie w Zamościu - Zamość Nasze Miasto

Wróć na krasnystaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto